Rozmawiają Dorota Małachowska i Aleksander III Oberhard (autor bloga)
DM: Strona rodzinna www.oberhard.com różni się od innych tego typu, przede wszystkim dlatego, że jest bardzo dobrze udokumentowana. Większość opisanych zdarzeń znalazła potwierdzenie w innych zewnętrznych źródłach historycznych, a szereg faktów opisanych w tym blogu, doskonale uzupełnia znane wydarzenia, przez co strona www.oberhard.com, sama staje się źródłem dla innych badaczy przeszłości.
AO: Każdy, kto chociaż pobieżnie zapoznał się z naszą genealogią, szybko zauważy, że praktycznie do 1950 roku, losy rodziny Oberhard były bardzo niepewne, i jak to czasem opisują w gazetach: „trup ścieli się gęsto.. „ ;). Dotyczy to zwłaszcza lat 1863 – 1950. I nie chodziło tylko o historyczne wydarzenia tamtego okresu ( zabory, Powstanie Styczniowe, zesłanie, dwie wojny światowe, rewolucja i wojna domowa w ZSRR), ale o fakt, że nasi przodkowie należeli do elit intelektualnych w tamtych czasach, co w połączeniu z patriotyzmem skutkowało tym, ze byli na celowniku władzy w pozytywnym i negatywnym słowa znaczeniu. Plusem takiej sytuacji było to, że „Oberhard” do dzisiaj przewija się w wielu publikacjach: metryki, wycinki prasowe, książki, pamiętniki etc. W konsekwencji, rodzinne opowieści i dokumenty znajdują oparcie w źródłach zewnętrznych. Przyznaję, że nie bez znaczenia jest też samo nazwisko (Oberhard) ułatwiające przeszukiwanie archiwów, czy Internetu.
DM: Kończył Pan studia techniczne, skąd to zainteresowanie genealogią, która raczej jest domeną historyka … ?
AO: Kiedy ma się 20 lat, człowiekowi wydaje się, że jest wspaniały i niepowtarzalny, a świat w dodatku jest pełen pokus. Na wyblakłych fotografiach w albumach, nasi przodkowie sa starzy i surowi ( wrażenie potęguje jeszcze sposób fotografowania: dostojny, pozowany, stroje z poprzedniej epoki, wszystko w sepii lub czarnobiałe). Praktycznie, dwudziestolatkowi, trudno znaleźć coś wspólnego, co łączyłoby młodość z posępnymi pradziadkami, czy ubranymi w wiktoriańskie stroje prababciami. Czyli: „Tamci na fotkach sa starzy i brzydcy, a ja piękny i młody i zawsze takim pozostanę…”. Z upływem lat, gdy osiąga się wiek własnych rodziców, a później i ich poprzedników, pojawia się pewne poczucie więzi z przeszłością a i sam człowiek nabiera pokory. Oni już nie sa tacy starzy; postacie w albumie nagle mają często mniej lat niż wczorajszy dwudziestolatek dzisiaj !.
Skrzywienie zawodowe (techniczne), okazuje się w takim momencie zaletą. Praca inżyniera polega na rozwiązywaniu problemów w oparciu o system przyczyn i skutków, co jest proste w naukach ścisłych, gdzie reguły są jasne, zdefiniowane i niewzruszone (inaczej niż w życiu ).
Tak więc, (dla technokraty) naturalne jest następujące rozumowanie: „nasze dziedzictwo i my sami ( skutek) jesteśmy powiązani z przodkami (przyczyna) w jakiś sposób. Co więcej, gdy dokładniej przyjrzymy się rodzinnej historii, intuicyjnie czujemy, że nasz los jest efektem tego co działo się przeszłości, chociażby w banalnym zakresie: miejsca gdzie żyjemy, czy wyznawanych wartości.”
DM: Czyli znamy przyczynę powstania strony www.oberhard.com. Co było dalej ?
AO: Kiedyś wpisałem z ciekawości w Google „Izydor Oberhard” i „Cezary Kałusowski” i ku mojemu zdumieniu wyrzuciło kilkaset linków do różnych publikacji: czasopism, książek i stron internetowych. Gdy zacząłem je przeglądać, okazało się, że wymienione osoby wcale nie były „stetryczałymi dziadkami”, co sugerowały oglądane w młodości rodzinne fotografie, a barwnymi postaciami, których życie mogłoby stanowić kanwę nie jednej przygodowej powieści, czy filmu !. Im głębiej sięgałem w czasie, kierując się rodzinnymi opowieściami, tym więcej dowiadywałem się o historii swojej rodziny i tym częściej początkowy, lekceważący stosunek do „surowych i posępnych postaci” wypierało uczucie dumy !.
Niestety pojawiły się pewne problemy z dostępem do materiałów związanych z Izydorem Oberhard. Nieprzeciętnie zdolny, magister farmacji i doktor filozofii, ochotnik I Brygady Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego , bohater bitwy pod Marcinkowicami, trafił do niewoli i pozostał w Irkucku, żeniąc się córką powstańca 1863 roku: Klaudia Kałusowską. W ZSRR zrobił wielką karierę naukową i to na skalę światową, mimo to (albo dlatego), jako Polaka (Rozkaz NKWD 00485) zabito go w masowej egzekucji w 1938 roku w sfingowanym procesie o szpiegostwo..
W konsekwencji, większość materiałów dotyczących Izydora Oberhard (poza niektórymi pracami naukowymi) została zniszczona, a i dzisiaj, prawie 80 lat po tym wydarzeniu, mimo oficjalnej rehabilitacji, w rosyjskim Internecie, nie ma praktycznie żadnej fotografii z tamtego okresu. Te, które są, zostały udostępnione z naszej strony www.oberhard.com .
Na szczęście środowiska naukowe i organizacje polonijne min. (Państwowy Uniwersytet Medyczny w Irkucku, Polska Autonomia Kulturalna „OGNIWO” w Irkucku), i szereg osób prywatnych próbują zmienić ten stan, publikując materiały o pracach i życiu obydwu postaci: Izydora Oberhard i Cezarego Kałusowskiego.
Opisani powyżej, są tylko przykładem, w naszej genealogii przewija się wiele wspaniałych i nietuzinkowych postaci . Matka Izydora, Karolina Luiza Oberhard ( z domu Finkelstein) była znaną wieloletnią dyrektorką lwowskiej szkoły żeńskiej im. T. Czackiego, a biorąc pod uwagę tamte lata, mogłaby zostać ikoną wyemancypowanej kobiety XIX wieku ….
Aleksander I Oberhard – znany lwowski aptekarz (ojciec Izydora), był w II połowie XIX wieku jednym z niewielu aptekarzy (było 15 aptek) posiadających tytuł magistra farmacji (na prawie 200.000 mieszkańców) i jednym z animatorów Galicyjskiego Towarzystwa Aptekarskiego.
DM: Nie wszystkie opisane na stronie www.oberhard.com postacie miały burzliwe życiorysy, wiele wiodło spokojny, mieszczański żywot.
AO: Odbrązawiając przodków i patrząc na nich tak, jakby patrzyło się na kogoś z sąsiedztwa, trudno nie zauważyć, że bohaterska śmierć, czy osobista tragedia zostały im przyniesione przez wiatry historii. To były niedobre czasy. Można podziwiać filmy na których bohaterowie dzielnie machają szabelkami, ale w tle zawsze widać płonące wioski, przerażone dzieci, śmierć i ludzkie nieszczęścia. W tych ciężkich czasach przemocy i zniszczenia, ludzie starali się żyć normalnie, chroniąc swoich bliskich. Irkuck w czasach rewolucji, a więc wtedy, gdy Izydor i Klaudia pobrali się, był miastem tragicznym. Codzienne egzekucje, trwające wiele godzin mordowanie mieszkańców przez rewolucjonistów (którzy hałasem pracujących na pełnych obrotach silników samochodów próbowali zagłuszyć strzały oraz krzyki rozstrzeliwanych), a dwie ulice dalej rodzinne obiady. Ludzie udawali, że nic się nie dzieje, zaklinając rzeczywistość, inaczej sami staliby się ofiarami. To są naprawdę przerażające fakty, które wynikają z prostego połączenia rodzinnej historii, z Historią Świata (opisanej w oficjalnych dokumentach).
Stanisław Wołosowicz, bohater „Cudu nad Wisłą”, żył spokojnie z żona i dzieckiem do momentu wybuchu II Wojny Światowej. Rodzinne wigilie, wczasy nad morzem, praca .. Zabrany przypadkowo z ulicy i osadzony w Aushwitz – Birkenau jako więzień numer 156558. Poszedł na śmierć za innego więźnia i zginął z okrzykiem „Jeszcze Polska nie zginęła..”.
Mała Irenka Oberhard, zabita w bombardowaniu, podczas ewakuacji z Leningradu przez niemieckiego lotnika. Miała 9 lat. Poprzednie 4 spędziła jako „wróg ludu” narodu radzieckiego, w restrykcyjnym domu dziecka (po skazaniu rodziców za szpiegostwo). Historia, która wyciska łzy z oczu, bo co komu, zawiniła kilkuletnia dziewczynka ? Stalinowi ? Hitlerowi ?.
Nikt z nich nie chciał umierać. Śmierć została im dana.
Ale byli w naszej rodzinie też ludzie, którzy spokojnie przeszli przez życie. Żyli, pracowali, kochali i byli kochani. Maja swoje groby, ktoś je odwiedza i składa na nich kwiaty. Wszyscy są dla nas tak samo ważni, gdyż zawdzięczamy im swoje istnienie.
DM: Czyli warto pisać rodzinne historie ?
AO: Wcześniej, czy później, prawie każdy człowiek próbuje ocenić własne życie. Ta potrzeba (chęć ?) przyjmuje czasem formę krótkiej myśli, czasem głębszej refleksji.
Z technokratycznego punku widzenia nasze życie określają dwa punkty brzegowe: data narodzin i śmierci. To pewnik. Podobnie jak fakt, że towarzyszą nam cały czas zmiany powodowane przez nas samych, jak i przez otoczenie. Z drugiej strony posiadamy unikalny charakter, który determinuje wszystkie nasze postępki. Cechy charakteru otrzymaliśmy poprzez geny i wychowanie, od naszych przodków, stad mamy intuicyjne poczucie pewnej kontynuacji całej linii, która niknie w dalekiej przeszłości i zmierza w nieznaną przyszłość. To trochę, tak, jak byśmy stali w długim szeregu trzymając się za ręce …
To tylko tyle i aż tyle. Bez względu na to co myślimy o sobie, nie jesteśmy inni niż nasi poprzednicy i jedyne co możemy sensownego w tej sytuacji zrobić, to przekazać swoje cechy (a w zasadzie cechy przodków, wzbogacone o własne zasady …) dalej, swoim następcom.
Dzięki temu, na swój sposób znajdujemy się w luksusowej sytuacji, chociaż nie każdy to dostrzega. W akcie swoistej iluminacji zauważamy, że przestają być dla nas ważne sprawy o które człowiek tak zabiegał: kariera, pieniądze, sława. Na pierwsze miejsce wysuwa się własna rola (niby niewielka), jaką każdy z nas odgrywa w niekończącym się łańcuchu pokoleń. Pojawia się pojęcie misji, które zmienia perspektywę i uspokaja …
Znajomość własnej genealogii nie jest konieczna do życia, ale…. pozwala na lepszą ocenę własnego bytu. Ocenianie bowiem zawsze opiera się o analogię i kontekst. Poznając własna przeszłość, dostrzega się pewien sens i przyczynę tego, co doświadczasz tu i teraz, a brodaci „surowi i ponurzy” pradziadkowie i smutne, odziane w wiktoriańskie stroje prababcie, nagle staja się bliscy, sympatyczni tak bardzo, że chciałbyś się z nimi zaprzyjaźnić … ;).