Aleksander OBERHARD II – syn Klaudii i Izydora – polskich zesłańców – urodził się w Irkucku 1 stycznia 1919 roku.
Trwająca od 2 lat wojna domowa w Rosji odbijała się dość nikłym echem w samym Irkucku. Miasto którego większość stanowili zesłancy i ich rodziny rozwijało się prężnie. Paradoksalnie status zesłańca jako buntownika przeciwko Rosji (carskiej) zmienił się. Dla nowej władzy byli to już nie buntownicy, a ludzie którzy walczyli z carskim wyzyskiem.
Dodajmy ludzie jak na tamte czasy wykształceni w przeciwieństwie do nowej robotniczej, rewolucyjnej władzy.
Pierworodny syn Klaudii i Izydora miał szczęśliwe dzieciństwo – tak przynajmniej opisuje je Klaudia w swoim
pamiętniku. Jako osoba na utrzymaniu męża, Klaudia mogła poświęcić wiele czasu na wychowanie i edukację syna. Zabierała go na publiczne koncerty (gdzie grywał na skrzypcach Izydor), do teatru i kina. Sama uczyła go języka polskiego, polskiej historii, czytała polskie książki. Wakacje maly Aleksander spędzał u krewnych poza Irkuckiem, w bajkowej scenerii dzikiej przyrody, niezniszczonej jeszcze przez cywilizację.
W 1923 roku rodzina OBERHARD przeniosła się do Leningradu. Małego chłopca zachwyciło nowe miejsce. Ulice pełne samochodów, elektryczne tramwaje, ruch i wreszcie rozmach z jakim żyli mieszkańcy metropolii szybko wyparło wspomnienia o urokliwym Irkucku.
Nie tylko Aleksandrowi nowy świat zawrócił w głowie. W 1928 roku Izydor rozwiódł się z Klaudią i wiekszość czasu przebywał w Moskiwie. W 1938 roku został zamordowany przez NKWD podczas prowadzenia na przesłuchanie za zdrade narodu radzieckiego.
W 1937 roku Aleksander zdał maturę i został studentem I roku Akademii Medycznej w Moskwie. Po śmierci ojca (1938) , został uznany za „syna wroga ludu” i wyrzucony z uczelni. Dostał też przydział pracy – „kopalnia złota wKazachstanie: kierowca”.
Trafił do bazy transportowej i jego pierwszym zadaniem było złożyć samochod do transportu złota. Auta przychodziły w formie paczek: silnik, śruby, tylny most, koła i inne metalowe elementy. Takie rzeczy jak kabina, skrzynia wykonywali kierowcy we własnym zakresie z drzewa. Silnik był na tzw. „gaz drzewny”, czyli wodór, metan itd. otrzymywany z zagazowanego drzewa, którego wkoło było pod dostatkiem. Do 1941 roku Aleksander woził złoto w wielkich konwojach złożonych z setek ciężarówek. Podróz w jedną stronę trwala około 3 dni – bez postojów. Baza transportowa mieściła się na totalnym zadupiu, aprowizacja była znikoma, jedynie co dostarczano regularnie, to beczki z wodą kolońską, którą pito przy byle okazji, zakąszając czym popadnie. Chociaż nie był to typowy obóz pracy ogrodzony drutami i tak nie było gdzie uciekać. Wkoło setki kilometrów zabójczej tajgi. W samej bazie transportowej, oprócz pracy ponad siły, choroby: malaria i szkorbut, których doświadczył także Aleksander II.
22 czerwca 1941 roku Niemcy napadły na ZSRR. Aleksander, jak wielu innych, zgłosił sie do punktu mobilizacyjnego, ale uznano że jako syn wroga ludu nie jest godny zginąć za Stalina.
„W 1941 roku wrócił do Leningradu, do Klaudii, która opiekowała się zabraną z domu dziecka córką Izydora: Irenką. W czasi blokady Leningradu, woził zapasy żywności poprzez zamarźnięte jezioro Ładoga. Jako cywilny ochotnik – nawet wtedy w tak dramatycznej sytuacji – Armia Czerwona dalej traktowała go jako wroga ludu. 10 kwietnia 1942 roku czekał po drugiej stronie jeziora na mająca przybyć w transporcie ewakuacyjnym swoją matkę Klaudię i przyrodnią siostrę. Nie spotkali się już. Niemiecka bomba trafiła w ciężarówke wiozącą cywilów – mimo oznaczenia czerwonego krzyża.”