Marcinkowice, 6 grudnia 1914 rok, godzina 20.00
Bitwa pod Marcinkowicami, chociaż nie zakończyła się sukcesem, przyniosła w skali MAKRO trzy wymierne korzyści. Po pierwsze pozwoliła na realne rozpoznanie wojsk rosyjskich ( sądzono, że w tym rejonie znajdują się tabory i oddziały pomocnicze, a nie regularna armia), po drugie: dała kilkanaście godzin czasu na przegrupowanie sił austriackich, wreszcie, stanowiła preludium do zdobycia Nowego Sącza przez wojska Piłsudskiego.
Jednak w skali MIKRO wzięcie do niewoli Izydora Gustawa okazało się punktem zwrotnym w historii rodziny Oberhard. Pomijając, fakt, że zabicie Izydora przez Rosjan w bitwie pod Marcinkowicami ( co było bardzo prawdopodobne) kończyło by naszą genealogię, to także zesłanie go na Syberię wywołało dalekosiężne skutki dla przyszłych pokoleń !.
Izydor Gustaw był bowiem w 1914 roku ostatnim potomkiem z męskiej linii Oberhard.
6 grudnia 1914 roku ok. godziny 20.00, legioniści wycofali się w stronę Pisarzowej, pozostawiając na polu bitwy zabitych i rannych. Do akcji przystąpiły patrole sanitarne, których zadaniem było przeprowadzenie wstępnej segregacji wśród ofiar. Lżej ranni, byli opatrywani i przygotowywani do transportowania na tyły, tym zaś, którzy nie mieli szans na przeżycie podawano środki mające złagodzić cierpienie…
Szybki odwrót legionistów – tak chwalony przez historyków jako strategiczny majstersztyk Józefa Piłsudskiego – miał swoje konsekwencje w wymiarze indywidualnych, żołnierskich losów i dla wielu rannych oznaczał wyrok śmierci. Tzw. „tyły” na które miano przenosić ofiary bitwy po prostu nie istniały.
W ciemnościach nocy (słońce 6 grudnia zachodzi ok. godziny 15.00) , patrole sanitarne, pozbawione osłony własnych wojsk stanowiły łatwy cel, a światła potrzebne przy opatrywaniu rannych były widoczne z daleka. Dodatkowo, rozległy obszar, pofałdowany teren i duża liczba rannych opóźniły powrót patrolu na miejsce zbiórki. Poza tym zwykła żołnierska solidarność nakazywała pomóc rannym kolegom. Rosyjscy zwiadowcy, bez przeszkód zlokalizowali i otoczyli oddział sanitarny złożony z dowódcy Izydora Oberhard, oraz sanitariuszy: Lubingera, Świderskiego i Sikorskiego.
Nie ulega wątpliwości, że dla Izydora Gustawa Oberhard, magistra farmacji, doktora filozofii, poligloty mówiącego w kilku językach, muzyka grającego profesjonalnie na skrzypcach i fortepianie etc. spotkanie z brutalną siłą w postaci kozackiego patrolu było traumatycznym przeżyciem. Mając 26 lat i głowę pełną patriotycznych wizji, śmierć traktuje się idealistycznie – bardziej jako mentalne spełnienie raczej i to formie heroicznej – niż jako fakt, który może przydarzyć się realnie i to w wykonaniu fizycznie sprawniejszych, niewykształconych wojaków, dla których zarąbanie człowieka jest jak bułka na śniadanie. Po prostu i bez patosu.
Na szczęście – przede wszystkim dla naszej rodziny – medyk w czasie wojny ma lepsze notowania niż żołnierz. Wojna to ból, cierpienie, choroby po obu stronach frontu. Dodatkowo jeniec mówił biegle po rosyjsku. Prawdopodobnie to zadecydowało, że cała czwórka została pognana w stronę rosyjskich okopów, a nie zabita na miejscu.
Droga na wschód
Na ponad 2,2 miliona Polaków powołanych do wojska Austro-Węgier i Niemiec ponad 100.000 trafiło do niewoli i było przetransportowane na wschód.
Działający od ponad stu lat rosyjski etapowy system wysyłania polskich obywateli na Syberię, sprawdzony i rozwinięty w przypadku skazanych za uczestniczenie w powstaniach: Listopadowym i Styczniowym doskonale sprawdzał się w przypadku jeńców. Tym bardziej, że rozbudowana sieć kolejowa pozwoliła zwiększyć wydajność. Pociągi z zaopatrzeniem na front nie musiały wracać puste. Ładowano do nich jeńców wojennych, przestępców, oraz wszelkiej maści opozycjonistów – co dokładnie opisuje Wojciech Salwa w książce pt. „Z KWIATAMI PRZEZ KRAJE i LUDZI OD 1912 DO 1927 R.” wydanej w 1928 roku.
Prawdopodobnie w połowie grudnia, Izydor Gustaw Oberhard został wysłany do guberni jenisejskiej – a sądząc z książki Wojciecha Salwy – mógł trafić od razu do Irkucka. Po drodze – na tym polegała etapowość zsyłki – każdy zesłaniec zaliczał dni, tygodnie, czy nawet miesiące w więzieniach lub w przekształconych na obozy koszarach min. w Irkucku, Tomsku czy Nerczyńsku – w zależności od docelowego miejsca zesłania.
Życie codzienne jeńca na Syberii
Wbrew potocznym opiniom, obóz jeniecki na Syberii dawało się przeżyć – zwłaszcza Polakom. Wynikało to zarówno z powodów politycznych jak i nazwijmy to lokalnych: silnej Polonii, istniejącej na tych terenach od ponad 100 lat i wprawionej w pomaganiu zesłańcom (min . organizacja „OGNIWO” istniejące do dzisiaj). Pomógł także Polakom wydany 26 października 1914 roku przez tomskiego powiatowego naczelnika wojskowego rozkaz który nakazywał: „ aby w celu ułatwienia losu słowiańskich jeńców wojennych wszystkich narodowości złagodzić reżim ich przetrzymywania”.
Oznaczało to w praktyce swobodę poruszania się poza obozem, możliwość wynajmowania mieszkania i pracy u osób prywatnych. Mróz, choroby (tyfus), oraz głód dziesiątkowały jeńców – stąd możliwość zarabiania pieniędzy i przeznaczania ich na jedzenie, ubrania i leki – była bezcenna. Wszechobecna nuda wymuszała wśród więzionych szereg działań społecznych takich jak tworzenie grup muzycznych, teatralnych, czy wspólnego kucharzenia, prania etc. co było przy okazji tańszym i bardziej ekonomicznym sposobem na przetrwanie.
Izydor Gustaw Oberhard – jako lekarz i farmaceuta był i tak w nie najgorszej sytuacji, a pomagając w stłumieniu epidemii tyfusu w obozie – zyskał prawo do swobodnego poruszania się po terenie Rosji, prawo, które wkrótce rozciągnięto na innych zesłanych po 1914 roku Polaków.
Rok 1917 – nadchodzą zmiany.
W oparciu o przepisy zatwierdzone , 30 czerwca 1917 roku, przez ministra wojny Aleksandra Kiereńskiego (Керенский, Александр Фёдорович) przepisy: „jeńcy polscy mogli być zwalniani z obozów, jeśli poręczyły za nich miejscowe organizacje polskie„. Polacy masowo zaczęli uciekać , kierując się do Irkucka, Omska, Tomska, Nowonikołajewska – gdzie Komitety Polskie wydawały stosowne zaświadczenia i pieniądze.
Na początku 1917 roku Izydor Gustaw Oberhard zamieszkał w Irkucku wynajmując pokój u innego zesłańca: Wojciecha Salwy (kwiaciarza, który ożenił się z miejscową nauczycielką). Dołączył do polskiej organizacji „Ogniwo” . Wojciech Salwa wspomina:
„To też po śmierci prezesa Szewczykowskiego, scenę naszą wzbogaciło takie nazwisko, jak nowy prezes pan Stanisław Rosmański wraz ze swoją drogą i kochaną przez nas małżonką Wandą, oraz panią jenerałową Burhardową, znakomitą pianistką, uczenicą Rubinsteina; ile podniosłych chwil dawała nam jej muzyka; była ona duszą artystow muzykow, w szczegolności jej sola, duety na cztery ręce z Franciszkiem Staniewskim, trio i kwartety z Oberhardem skrzypce i Chmielewskim wiolonczela dodawały splendoru naszym sobotkom. Dalej idzie nasza dramatyczna panna Ala Perlic, naiwna Wacia Napiorkowska, charakterystyczna, komiczna Janina Napiorkowska, na starsze role dramatyczne świetna była pani Rena Tyszkiewicz. Śpiewaczkami do części koncertowej, ktore nigdy nie zawodziły, były panie Emilja Echilczuk i pani Bogusławska, procz tego proszone były często siły artystyczne z miejscowej braci artystow rosjan, ktorzy nigdy nie odmawiali swego udziału.”
Formalnie rzecz biorąc nic nie stało na przeszkodzie, aby Izydor Gustaw Oberhard wrócił do rodzinnego Lwowa, odebrał Virtuti Militari i spędził resztę życia na ciepłej posadzie wykładowcy Uniwersytetu Lwowskiego, lub we własnej aptece jak jego ojciec Aleksander Oberhard.
Formalnie … bo oto pojawiła się ona: Klaudia. Młoda, ładna, wykształcona, rozsądna i ZAKOCHANA w Polsce – kraju Ojca, który znała tylko opowieści i książek . A do tego aptekarka z rodzinną apteką !.
Rok 1918 – Legionista, który się zakochał……
Izydor Gustaw Oberhard – po zwolnieniu z obozu jenieckiego i przyjeździe do Irkucka, zaczął szukać pracy zaczynając – co oczywiste , jako że był farmaceutą – od aptek. W aptece pod adresem ул. Каландаришвили (бывшая Грамматинская), 9 spotkał Klaudie Kałusowską, która wraz ze swoją siostrą Marią prowadziła rodzinny biznes odziedziczony po ojcu.
Klaudia Kałusowska (opis tutaj) (Клавдия Цезариевна Калусовская)- urodzona 29 kwietnia 1892 roku – córka zesłańca Cezarego Kalusowskiego i Anny Judin. O losach i rodzinie zesłanego po powstaniu styczniowym Cezarego Kałusowskiego pisaliśmy TUTAJ.
Miłość – tego jeszcze brakowało do szczęścia Izydorowi Gustawowi Oberhard!. Po latach tułaczki wreszcie znalazł spokojną przystań. Na chwilę.
1 stycznia 1919 roku – rok po ślubie urodził im się syn Aleksander II. Rodzinna historia mogła toczyć się dalej – chociaż nie tak jakby wszyscy chcieli….
Co było dalej opisaliśmy wcześniej – oto linki do artykułów:
- Cezary KAŁUSOWSKI – rok 1870: Nowy początek
-
KOBIETY z rodziny OBERHARD: Klaudia Oberhard z d. Kałusowska – rodzina i patriotyzm.
-
Izydor OBERHARD i Klaudia KAŁUSOWSKA – miłość na końcu świata w Irkucku. (1892 – 1923).
-
Izydor Gustaw OBERHARD – polityka – śmiertelne zauroczenie 1920.
-
KOBIETY z rodziny OBERHARD: Irenka (1933 – 1942) – łzy dziecka. Bez przebaczenia.